Witamy w „Gminnej Rzeczy” - Prawdziwe sprawy Bolimowa i naszych 21 sołectw

Bolimów i okoliczne wsie to miejsca z sercem – gościnne, silne, zakorzenione w historii i codziennym życiu. Właśnie takim duchem chcemy dzielić się na tej stronie.

„Gminna Rzecz” powstała, by mówić o tym, co prawdziwe i ważne – o sprawach, które dotyczą mieszkańców, o wydarzeniach z naszej gminy, o pomysłach, które pomagają nam lepiej żyć i wspólnie się rozwijać.

Nie znajdziesz tu sensacji ani podziałów. Tylko sprawdzone informacje, spokojny ton i szacunek do każdego. To miejsce jest dla nas wszystkich – bezpieczne, otwarte, swojskie.

Masz temat? Chcesz coś podpowiedzieć? Napisz do nas! Twórzmy „Gminną Rzecz” razem.

Chcesz zaproponować swój wpis? Wyślij go na adres witaj@gminnarzecz.pl i pomóż nam przedstawiać rzetelne fakty dla całej społeczności.

Wszystkie informacje są weryfikowane

Mieszkańcy chcą odwołania burmistrz Marzeny Słojewskiej. Co doprowadziło do tej decyzji?

W Bolimowie narasta napięcie społeczne, które po roku rządów burmistrz Marzeny Słojewskiej znalazło swój wyraz w zainicjowanym przez mieszkańców referendum dotyczącym jej odwołania. Choć funkcję objęła z nadzieją na zmiany i rozwój gminy, rzeczywistość, zdaniem wielu mieszkańców, przyniosła głównie konflikty, podziały i rozczarowanie.
Zamiast budować porozumienie i wspólnotę wokół kluczowych spraw dla Bolimowa, burmistrz Słojewska - jak twierdzą mieszkańcy - systematycznie konfliktuje się z kolejnymi środowiskami, które od lat odgrywają istotną rolę w życiu lokalnym. Rozgoryczenie panuje wśród członkiń Kół Gospodyń Wiejskich. Czują się one zlekceważone, zamiast promować lokalne organizacje, władze gminy zapraszają do współpracy koła z sąsiednich miejscowości, pomijając przy tym dorobek i aktywność własnych mieszkańców.
Niepokój budzi również relacja burmistrz z Ochotniczymi Strażami Pożarnymi. Jednostki miały być – według relacji lokalnych działaczy – szantażowane odmową dofinansowania, jeśli nie podporządkują się woli burmistrz. Apogeum niezadowolenia osiągnięto podczas tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak donoszą uczestnicy, burmistrz zakazała strażakom udziału w wydarzeniu, oświadczając, że nie wspiera WOŚP i oczekuje tego samego od mieszkańców. Mimo to lokalna społeczność zorganizowała finał samodzielnie – i pobiła rekord zebranych środków.
W Bolimowie doszło również do otwartego konfliktu z proboszczem miejscowej parafii. Według nieoficjalnych źródeł burmistrz miała kierować skargi do Kurii Łowickiej, zarzucając duchownemu brak uległości wobec jej decyzji. Efektem tej polityki konfrontacji jest również odpływ kadr – wielu pracowników urzędu i jednostek gminnych zrezygnowało z pracy, nie godząc się na atmosferę strachu i niepewności.
Według relacji mieszkańców, publiczna krytyka burmistrz wiąże się z ryzykiem działań odwetowych. Osoby otwarcie wyrażające swoje niezadowolenie miały być zastraszane konsekwencjami prawnymi – burmistrz miała odwoływać się do swojego doświadczenia w kancelarii prawnej, sugerując możliwość wnoszenia pozwów.
W obliczu narastających konfliktów, wykluczania środowisk lokalnych, zastraszania mieszkańców oraz braku transparentnej i włączającej polityki, społeczność Bolimowa zdecydowała się sięgnąć po jedno z najważniejszych narzędzi demokracji bezpośredniej – referendum. Dla wielu mieszkańców to nie tyle akt polityczny, co desperacka próba przywrócenia normalności, wzajemnego szacunku i spokoju w lokalnej wspólnocie.
Mimo że samo referendum nie przesądza jeszcze o odwołaniu burmistrz, jego ogłoszenie jest silnym sygnałem: mieszkańcy domagają się zmiany stylu rządzenia. Chcą samorządu, który nie dzieli, lecz łączy. Nie zastrasza, lecz wspiera. Nie konfrontuje się z lokalnymi liderami, ale ich docenia.

Nowa siedziba MGOK czy nieodpowiedzialna polityka inwestycyjna? Kontrowersyjny plan burmistrz Bolimowa

Na sesjach Rady Miejskiej Bolimowa dwukrotnie pojawiała się kwestia zakupu prywatnej nieruchomości położonej w centrum miasta, przy ulicy Rynek. Temat, choć z pozoru dotyczy rozwoju kulturalnego gminy, w praktyce odsłania szereg wątpliwości i budzi poważne zastrzeżenia co do racjonalności oraz przejrzystości decyzji burmistrz Marzeny Słojewskiej.
Rada mówi "stop", burmistrz oskarża o blokowanie rozwoju
Pomimo różnic zdań w Radzie Miejskiej, to właśnie burmistrz forsuje projekt zakupu nieruchomości – bez wcześniejszej wyceny, bez wskazania źródła finansowania oraz bez szczegółowego planu adaptacji obiektu. Co więcej, w jednym z publicznie dostępnych materiałów wideo, pani burmistrz oskarżyła radę o „zablokowanie rozwoju gminy na lata”, sugerując, że sprzeciw wobec zakupu uniemożliwia modernizację instytucji kultury. Takie stwierdzenia nie tylko mijają się z rzeczywistością, ale są również próbą manipulowania opinią publiczną.
Nieruchomość w obszarze ścisłej ochrony konserwatorskiej
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę lokalizację nieruchomości – ul. Rynek to teren objęty ścisłym nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jakiekolwiek prace budowlane, remontowe czy adaptacyjne wymagają tam uzyskania szeregu zgód, ekspertyz, a niejednokrotnie także przeprowadzenia kosztownych badań archeologicznych. Przykład ulicy Koziej powinien być dla władz Bolimowa wystarczającą przestrogą. Wówczas gmina, jako inwestor, została zobowiązana do przeprowadzenia prac archeologicznych na głębokości co najmniej 2,80 metra – wszystko pod okiem konserwatora zabytków i Ministerstwa Kultury. Czy Burmistrz Słojewska liczy się z tym, że podobne wymogi mogą dotyczyć także omawianej nieruchomości?
Obecna siedziba MGOK: po remoncie, z dofinansowaniem
Trudno zrozumieć intencje stojące za planowanym zakupem. Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury funkcjonuje w wyremontowanym obiekcie, którego modernizacja została zrealizowana ze środków zewnętrznych. Obowiązuje pięcioletni okres trwałości projektu – co oznacza, że zmiana lokalizacji MGOK mogłaby skutkować konsekwencjami finansowymi dla gminy, w tym koniecznością zwrotu dotacji. Dlaczego więc burmistrz chce zignorować ten fakt?
Gdy potrzeby mieszkańców są zupełnie inne…
Zamiast planować zakup budynków, których remont i adaptacja będą generować kolejne koszty, władze powinny skupić się na problemach realnie dotykających mieszkańców: braku dobrej jakości wody, słabej sieci kanalizacyjnej, zniszczonych drogach lokalnych, niedofinansowanych i słabo wyposażonych szkołach. Inwestycje w infrastrukturę i podstawowe potrzeby mieszkańców powinny być priorytetem dla każdego samorządu. Tymczasem mamy do czynienia z inicjatywą, która może prowadzić do marnotrawienia publicznych pieniędzy.
Postępowanie burmistrz Marzeny Słojewskiej w tej sprawie rodzi pytania nie tylko o gospodarność, ale również o przejrzystość i celowość podejmowanych działań. Brak wyceny nieruchomości, nieuwzględnienie realiów konserwatorskich oraz ignorowanie istniejącej i funkcjonującej siedziby MGOK sugerują, że celem może być coś więcej niż tylko „rozwój kulturalny gminy”. Mieszkańcy Bolimowa powinni uważnie przyglądać się tej sprawie i pytać o zasadność decyzji, które mogą obciążyć lokalny budżet na lata. Bo dziś stawką nie jest tylko jedna nieruchomość, ale wiarygodność i odpowiedzialność samorządu.

Niewykorzystana szansa na własną gospodarkę ściekową w Bolimowie

W gminie Bolimów, w przededniu zaplanowanego na 8 czerwca referendum dotyczącego odwołania burmistrz Marzeny Słojewskiej, toczy się wiele lokalnych dyskusji na temat kierunku, w jakim zmierza samorząd. Wśród poruszanych przez mieszkańców kwestii znajduje się również temat gospodarki ściekowej - nie jest on może najgłośniejszy, ale stanowi istotny element debaty o jakości zarządzania gminą i codziennym komforcie życia jej mieszkańców.
Gmina Bolimów pozyskała dofinansowanie w wysokości 5 015 148,02 zł z Rządowego Funduszu Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych, środki zostały przeznaczone przede wszystkim na modernizację sieci wodociągowej oraz zakup maszyn i urządzeń do jej obsługi. Projekt objął także kwestie infrastruktury kanalizacyjnej – problemu, który dla znacznej części mieszkańców jest równie ważny, co niskie ciśnienie w kranach.
Władze gminy poprzedniej kadencji miały konkretny plan: powołanie gminnej spółki komunalnej, której zadaniem miało być odbieranie nieczystości ciekłych od mieszkańców niepodłączonych do gminnej kanalizacji. Gmina mogłaby wówczas przejąć kontrolę nad gospodarką ściekową – poprawić egzekucję obowiązków, obniżyć koszty dla mieszkańców i zapewnić transparentność całego procesu. Plan był logiczną i racjonalną odpowiedzią na wymogi nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która od 2023 roku nałożyła na gminy obowiązek prowadzenia ewidencji wywozu ścieków.
Zamiast kontynuować działania poprzedników, burmistrz Marzena Słojewska – mimo posiadania odpowiedniego sprzętu, w tym nowoczesnego wozu asenizacyjnego, zakupionego z publicznych środków – nie utworzyła spółki gminnej. Sprzęt, który mógłby służyć mieszkańcom i ograniczyć nadużycia, stoi niewykorzystany, niszczejąc na placu gminnym.
Zamiast tego, promowana przez burmistrz Słojewską prywatna firma asenizacyjna obsługuje mieszkańców w sposób – delikatnie mówiąc – niedbały. Wielu mieszkańców sygnalizuje, że firma nie wydaje zaświadczeń o ilości odebranych ścieków, co jest wymogiem prawnym niezbędnym do weryfikacji wywiązywania się z obowiązków przez właścicieli nieruchomości. W praktyce – ani mieszkańcy, ani urząd nie mają pewności, ile ścieków faktycznie zostało odebranych, a ile być może trafiło tam, gdzie nie powinno.
Zaniedbania w zakresie gospodarki ściekowej nie tylko narażają środowisko i podważają zaufanie do władz, ale również nakładają dodatkowe koszty na mieszkańców. Brak gminnej kontroli to wyższe stawki, większe ryzyko nadużyć i brak narzędzi egzekucyjnych wobec tych, którzy wywozu ścieków unikają. Nie dziwi więc, że temat stał się jednym z centralnych punktów kampanii referendalnej. Rosnące niezadowolenie mieszkańców, widoczna frustracja i poczucie niesprawiedliwości – to główne emocje towarzyszące tej sprawie.
Czy można w tym przypadku mówić o zwykłym zaniedbaniu, czy o świadomym działaniu z korzyścią dla podmiotów prywatnych? Czy publiczne pieniądze wydane na zakup sprzętu, który dziś się marnuje, mogłyby lepiej służyć mieszkańcom, gdyby tylko burmistrz zdecydowała się kontynuować wcześniejszy plan? I wreszcie – czy Bolimów stać na to, aby nadal ignorować ścieki płynące poza kontrolą gminy?

Finanse gminy Bolimów pod rządami Marzeny Słojewskiej to spirala długu

Mit: Obecne zadłużenie gminy Bolimów to spuścizna poprzednich władz.
Fakt: Zadłużenie gminy znacząco wzrosło w wyniku decyzji podjętych przez obecną burmistrz Marzenę Słojewską.
W debacie publicznej często pojawiają się twierdzenia, że obecne problemy finansowe gminy Bolimów są wynikiem działań poprzednich władz. Jednak analiza dostępnych danych budżetowych oraz uchwał Rady Miasta i Gminy Bolimów wskazuje, że to obecna burmistrz, Marzena Słojewska, znacząco przyczyniła się do wzrostu zadłużenia gminy.
Analiza zadłużenia Gminy Bolimów
• Zadłużenie w latach 2023–2024
W 2023 roku, pod koniec kadencji burmistrza Stanisława Linarta, zadłużenie gminy Bolimów wynosiło 7 401 850 zł. W 2024 roku, zgodnie z budżetem przygotowanym jeszcze przez poprzednią ekipę, zadłużenie wzrosło do 9 899 850 zł. Wzrost ten był planowany i wynikał z wcześniej przyjętych zobowiązań inwestycyjnych.
• Budżet na 2025 rok
Budżet na 2025 rok został w pełni przygotowany przez nową ekipę pod przewodnictwem burmistrz Marzeny Słojewskiej. Zgodnie z uchwałą budżetową, zadłużenie gminy miało wynieść 11 831 000 zł. Jednakże, 20 stycznia 2025 roku, Rada Miasta i Gminy Bolimów przyjęła uchwałę zmieniającą zarówno budżet na 2025 rok, jak i Wieloletnią Prognozę Finansową, zwiększając planowane zadłużenie do 12 546 620 zł. Dodatkowe środki w wysokości około 1 500 000 zł miały zostać przeznaczone na termomodernizację budynku Szkoły Podstawowej w Bolimowie.
• Prognoza na 2026 rok
Zgodnie z aktualną Wieloletnią Prognozą Finansową, zadłużenie gminy Bolimów na 2026 rok ma wynieść 14 148 829 zł. Oznacza to, że od 2023 roku zadłużenie gminy wzrośnie o ponad 6,7 mln zł, co stanowi wzrost o około 91%.
Przestrogi dotyczące dalszego zadłużenia
Systematyczny wzrost zadłużenia może prowadzić do deficytu operacyjnego, czyli sytuacji, w której wydatki bieżące przewyższają dochody bieżące. Taka sytuacja jest niebezpieczna z punktu widzenia zdolności gminy do regulowania swoich zobowiązań i wymaga poszukiwania dodatkowych źródeł dochodów.
Ponadto, nadmierne zadłużenie może ograniczyć zdolność gminy do realizacji nowych inwestycji oraz zwiększyć koszty obsługi długu, co negatywnie wpłynie na budżet w kolejnych latach.
Analiza danych budżetowych i uchwał Rady Miasta i Gminy Bolimów jednoznacznie wskazuje, że to obecna burmistrz, Marzena Słojewska, odpowiada za znaczący wzrost zadłużenia gminy. Choć część zadłużenia wynika z wcześniej podjętych zobowiązań, to decyzje podjęte w 2025 roku, w tym zwiększenie zadłużenia o dodatkowe 1,5 mln zł na termomodernizację szkoły, są wynikiem działań obecnych władz. Twierdzenia burmistrz Marzeny Słojewskiej, że obecne zadłużenie gminy jest wynikiem działań poprzednich władz, są niezgodne z faktami. Dostępne dane jednoznacznie wskazują, że to obecna ekipa rządząca przyczyniła się do znaczącego wzrostu zadłużenia gminy.
Zegar długu tyka, czy Bolimów jest na drodze do kryzysu finansowego?

Kadrowy kryzys w Bolimowie. Jak polityka burmistrz Słojewskiej wpływa na funkcjonowanie gminy?

MIT: W urzędzie nic się nie zmieniło – wszystko funkcjonuje tak, jak wcześniej, a zmiany kadrowe to naturalna kolej rzeczy.
FAKT: Z Urzędu Miasta i Gminy Bolimów w krótkim czasie odeszli kluczowi pracownicy – kierownicy referatów, specjaliści od finansów, dyrektor instytucji kultury. Ich rezygnacje to nie przypadek, ale sygnał głębszego kryzysu, stylu zarządzania i atmosfery pracy.
Polityka personalna, choć często niedostrzegalna dla mieszkańców w codziennym życiu, jest jednym z najważniejszych narzędzi zarządzania każdą jednostką samorządową. W przypadku Urzędu Miasta i Gminy Bolimów pod kierownictwem burmistrz Marzeny Słojewskiej, stała się ona jednak narzędziem destrukcji – nie tyle zmianą organizacyjną, co rewolucją, której efekty budzą niepokój.
Zaraz po objęciu urzędu burmistrz Słojewska zdegradowała dyrektorów wydziałów do roli kierowników, a dotychczasowe wydziały przemianowała na referaty. Choć formalnie nie oznaczało to obniżenia wynagrodzeń, decyzja miała wymiar symboliczny i wizerunkowy – była jasnym sygnałem: „od teraz wszystko będzie inaczej”. Dla wielu doświadczonych pracowników była to degradacja nie tylko na papierze, ale przede wszystkim w codziennym funkcjonowaniu urzędu.
Atmosfera w urzędzie zaczęła się wyraźnie pogarszać. Coraz więcej osób mówiło o presji, o próbach wpływania na decyzje, o nieustannym napięciu, które paraliżowało skuteczną pracę. Efektem były odejścia – nie pojedyncze i przypadkowe, ale falowe, dotyczące kluczowych osób. Niemal całkowitej zmianie uległ skład prężnie działającego wcześniej wydziału inwestycji, co w sposób bezpośredni odbiło się na tempie i jakości realizowanych projektów.
Wielu odchodzących pracowników publicznie nie wypowiada się o przyczynach swoich decyzji, ale mieszkańcy Bolimowa dobrze pamiętają słowa burmistrz Słojewskiej: „odeszli, bo nie chciało im się pracować”. Taka narracja nie tylko trywializuje poważny problem, ale podważa autorytet długoletnich, oddanych urzędników. Trudno oprzeć się wrażeniu, że rzeczywisty powód ich odejścia leży gdzie indziej – w braku zaufania do nowego stylu zarządzania.
Sytuacja nie ogranicza się jednak tylko do samego urzędu. Nikomu nie trzeba przypominać, co stało się w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Bolimowie. Młoda, pełna energii dyrektorka, która przywróciła placówce życie i twórczą energię, zrezygnowała ze stanowiska, nie chcąc ulec naciskom. Jej odejście było ciosem dla lokalnej kultury. Projekty, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, zniknęły. Zamiast nowatorskich działań i współpracy z mieszkańcami – bohomazy na ścianach sali leśnej. Tam, gdzie była symboliczna przestrzeń do działań artystycznych i integracji, dziś panuje estetyczna i programowa stagnacja.
Kultura to nie jedyny obszar, który uległ regresowi. Brakuje świeżych pomysłów na pozyskiwanie środków zewnętrznych. Gmina Bolimów nie może pozwolić sobie na stagnację w tak konkurencyjnym otoczeniu. Inne samorządy intensyfikują działania, aby zdobywać fundusze, rozwijają infrastrukturę i ofertę dla mieszkańców. Tymczasem w Bolimowie coraz trudniej mówić o strategii – zarówno kadrowej, jak i rozwojowej.
Wobec narastających problemów, coraz więcej mieszkańców zaczyna otwarcie pytać: dlaczego odchodzą ci, którzy przez lata budowali sprawnie działającą gminę? Czy to możliwe, że wszyscy jednocześnie „stracili motywację”? Czy raczej – nie chcieli uczestniczyć w nowym porządku, który odbiera im sprawczość, szacunek i sens pracy?
W tej atmosferze trudno mówić o stabilności i profesjonalizmie administracji. Brakuje nie tylko ludzi, ale i wizji, która połączy mieszkańców wokół wspólnego celu. Demoralizacja kadr urzędniczych oraz instytucji podległych urzędowi przekłada się bezpośrednio na jakość życia obywateli.
Czy Bolimów może pozwolić sobie na dalszy odpływ kompetencji i kapitału społecznego?